
BUCKET LIST vs FUCK IT LIST: Marzenia, cele
i wolność życia na własnych zasadach
Marzenia są po nic. Po prostu po to, aby je realizować. Są uroczyste, jak świąteczna porcelana w kredensie życia – tylko po to, by ich używać, nie podziwiać za szkłem. A jednak… ilu z nas traktuje je jak coś zbyt pięknego, zbyt odległego, zbyt „może kiedyś”? No właśnie. Dlatego dziś opowiem Wam o dwóch listach, które mogą zmienić sposób, w jaki przeżywacie swoje życie: Bucket List i Fuck It List. Bo jedną tworzymy po to, by żyć bardziej, a drugą – by wreszcie przestać żyć cudzym życiem.
Czym jest Bucket List?
Wyrażenie “kick the bucket” oznacza po prostu „kopnąć w kalendarz”. Stąd Bucket List – lista rzeczy, które chcesz zrobić, zanim wylogujesz się z tego świata. To nie jest tylko kolejna lista „to-do”. To raczej: „to-live”. Bucket List to zestawienie wszystkiego, czego chcesz doświadczyć, zobaczyć, poczuć i nauczyć się, zanim czas się skończy. To Twoje życiowe menu degustacyjne.
Ale po co to robić?
Bo spisane marzenia zamieniają się w cele. A cele mobilizują do działania. Tworzenie Bucket Listy to akt odwagi i nadziei. To jak powiedzenie samemu sobie: „Zasługuję na więcej życia w życiu”.
dlaczego warto?
Zwiększa satysfakcję z życia: Realizacja marzeń to dopamina w czystej postaci.
Motywuje: Konkretna lista = konkretne działanie.
Rozwija: By dojść do celu, trzeba się czegoś nauczyć, coś zrozumieć, coś w sobie przekroczyć.
Zanim jednak napiszesz na liście „skok na bungee”, „wizyta w Japonii” albo „napisanie książki” – zajrzyj w siebie. Co naprawdę sprawia Ci radość? Czego tak bardzo pragniesz, że aż boisz się to wypowiedzieć na głos?

Fuck It List: Wolność zaczyna się od “nie”
Skoro Bucket List to lista „chcę”, Fuck It List jest listą wszystkiego, na co masz ochotę powiedzieć: „Dziękuję, postoję”. To lista:
-
rzeczy, które robisz z obowiązku, nie z pasji
-
oczekiwań innych, które przestały być Twoimi
-
„powinności”, które odbierają Ci lekkość
To może być rezygnacja z pracy, która Cię wypala, toksycznych znajomości, porównań z ludźmi w internecie, a nawet presji posiadania mieszkania na kredyt tylko dlatego, że „tak trzeba”.
Fuck It List to zaproszenie do życia na własnych zasadach. Do mówienia „nie” temu, co Ci nie służy – po to, by móc powiedzieć „tak” temu, co Cię uszczęśliwia.
Moja prywatna Bucket Lista: Trochę inspiracji z życia
Mam swoją listę. Ba, mam nawet kilka wersji: jedną na małe rzeczy (np. nauczyć się robić idealne tiramisu), jedną podróżniczą (tak, Japonia jest wysoko), jedną „życiową” – z marzeniami większego kalibru. Oto kilka punktów z mojego własnego dream-planera:
-
Zanurzyć się w gorących źródłach w Islandii.
-
Napisać książkę – taką prawdziwą, pachnącą farbą drukarską.
-
Przeżyć 7 dni bez internetu w jakimś odosobnionym miejscu.
-
Spędzić sylwestra w Nowym Jorku.
-
Nauczyć się tańczyć tango w Buenos Aires.
-
Spać pod gołym niebem na pustyni.
-
Przebiec półmaraton (tak, jeszcze się zbieram…).
Ale nie wszystko na liście musi być epickie. Czasem to:
-
posłuchać deszczu z kubkiem herbaty w ręku, bez żadnej presji.
-
spędzić dzień z babcią i zapisać jej opowieści.
-
nie robić nic – i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.
jak zacząć?
Zatrzymaj się. Pomyśl. Weź kartkę albo aplikację do notatek. I napisz pierwsze 10 rzeczy, które chcesz zrobić. Nie muszą być spektakularne. Po prostu Twoje.
Inspiracje?
-
Podróże: Gdzie zawsze chciałeś pojechać?
-
Nauka: Czego chcesz się nauczyć?
-
Sport: Co od zawsze Cię kusiło, ale się bałeś?
-
Sztuka i kultura: Jakie miejsca, wystawy, koncerty przyciągają Cię najbardziej?
-
Rozwój osobisty: Jakie wyzwania pomogą Ci stać się sobą bardziej?
To nie jest jednorazowe ćwiczenie. To sposób myślenia. To akt codziennego sprzeciwu wobec nijakiej rutyny. Bucket List to przypomnienie: masz wpływ na to, jak wygląda Twoje życie. Najpierw marzysz. Potem działasz. W końcu – celebrujesz.
Na koniec...
Każdego dnia w Afryce budzi się lew i gazela. Nie ma znaczenia, kim jesteś. Liczy się to, że musisz biec. Więc biegnij – w stronę swojego życia. Biegnij po marzenia. Spełnione marzenia nie mają ceny. A Twoje życie nie zasługuje, by je odkładać na „kiedyś”.
Stwórz swoją Bucket List. I swoją Fuck It List. I żyj. Naprawdę.